„Podczas II wojny światowej w Masindi znajdował się drugi co do wielkości obóz dla uchodźców dla Polaków uciekających z okupowanej przez Sowietów Polski w Afryce Wschodniej. Było to 3635 osób, w tym 1759 dzieci. Działało polskie przedszkole, trzy szkoły podstawowe, liceum ogólnokształcące i szkoła zawodowa dla dziewcząt. W Masindi wychodziły dwie polskie gazety: Czuj Duch i Brzask.”
źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Masindi
„Osiedle, mówię o okresie od 1942- 1946, całe osiedle składało się z sześciu (6) wiosek. Bez nazwy była wioska „przejściówka”, w której była kwarantanna dla przyjeżdżających osób transportami. Z niej Polacy byli kierowani do poszczególnych wiosek. Potem, po ustaniu transportów były tam warsztaty, warsztaty klasy gimnazjum o kierunku stolarskim, przędzalnia, tkalnia, szwalnie, warsztat mechaniczny. Po kolei wioski nazywały się:
Wioska nr 1: Niespodzianka
Wioska nr 2 :Babiniec, nazwa pochodziła od kobiet, które w większej części wraz z dziećmi ją zamieszkiwała. Tam ja mieszkałam.
Wioska nr 3. Jadwisin -od imienia doktor Jadwigi Zielińskiej, która opiekowała się higieną
Wioska nr 4. Dziecięca wioska, prawdopodobnie ta, którą wybudowano dla sierocińca
Wioska nr 5. Skolimówka, ponieważ pierwszym komendantem obozu był inżynier Skolimowski: znany Polak, sławny inżynier, zdobywca Kilimandżaro. Był komendantem krótko, prawdopodobnie odwołany w 1943 r. do Nairobi.
Wioska nr 6. Kozi róg”
źródło: https://afryka.org/wspomnienia-polski-oboz-masindi-1942-1946/
„Dla nas w Masindi wykarczowano kawał dżungli o powierzchni około 5 km pomiędzy Jeziorem Alberta i Jeziorem Kyoga, na którym stopniowo budowano domy z gliny, pokryte trawą słoniową. Podłoga z uklepanej gliny, zamiast okien, drewniane okiennice, światło – naftowa lampa. Umeblowanie bardzo prymitywne – prycza z moskiterą od komarów, stół i dwie ławki. Każdy dom podzielony na trzy izby. Każda izba na jedną rodzinę, chyba że rodzina była duża, to dostawała dwie.
Prowiant dostawaliśmy z magazynu (każda wioska miała swój) rozdzielany przez specjalnie zaangażowane osoby. Gotowaliśmy sobie sami, na drzewem opalanej kuchence, zbudowanej niedaleko domu. Racje żywnościowe nie były zbyt hojne, ale nie byliśmy już głodni, tym bardziej, że po wyjściu z syberyjskiej szkoły, ludzie zakasywali rękawy i brali się do zakładania ogrodów warzywnych, hodowania kur itd. Owoców też było dużo. Banany i pew-pew rosły dziko. Ananasy, zanim jeszcze były dojrzałe, zaradne gosposie szatkowały i robiły z nich „kiszoną kapustę”. (..)
I mieliśmy nasz kościół. Zbudowany w latach 1943-1945 wspólnym wysiłkiem, przeważnie kobiet i dzieci, ze składek mieszkańców osiedla, pod czujnym i fachowym okiem P. Franciszka Wolaka, rady doradczej oraz ks. Fr. Wińczowskiego.
To był piękny murowany kościół, zbudowany u podnóża góry Wandy (Nyabyeya) górujący nad całym osiedlem. Nasza duma i radość. Z białym orłem na szczycie, napisem – Polonia Semper Fidelis i tablicami umieszczonymi przy głównym wejściu. „Ten kościół ku czci Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej wybudowali polscy wygnańcy podczas tułaczki do wolnej Ojczyzny”- po polsku, angielsku, suahili i łacinie. Do kościoła tego przez następne parę lat, aż do roku 1948 zanosiliśmy nasze modlitwy za życie i zdrowie naszych bliskich walczących na frontach i pomyślne zakończenie wojny. Zanosiliśmy tam też nasze małe troski i radości.”
źródło: https://afryka.org/polacy-w-afryce-masindi/
źródło zdjęć: https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Polish_refuge_camp_at_Nyabyeya_in_1945
Media
Początek filmu zawiera informacje na temat obozu, są zdjęcia oraz sfilmowane miejsca zachowanych części osiedla oraz wnętrze kościoła. Pozostała, przeważająca część filmiku opowiada o renowacji przyległego cmentarza.
https://historianamapie.org/sladami-polskich-sybirakow-ekspedycja-masindi-2022-r/