Jurewicze to wieś na Białorusi leżąca w rejonie grodzieńskim obwodu grodzieńskiego. W czasach II Rzeczypospolitej znajdowała się ona w granicach państwa polskiego w województwie białostockim w powiecie grodzieńskim.
Przy drodze do Żydomlii znajduje się otoczona metalowymi słupkami mogiła żołnierzy Wojska Polskiego. Na mogile ziemnej z podmurowaniem umieszczony jest metalowy krzyż, a na nim tabliczka ze znakiem orła i napisem:
ŻOŁNIERZE REZERWOWEJ
BRYGADY KAWALERII „WOŁKOWYSK”
PPOR M. MŁYNARSKI
PPOR J. KRIEGER
PPOR K. LISZEWSKI
POLEGLI 20 WRZEŚNIA 1939 ROKU
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI
Polegli żołnierze walczyli pod dowództwem rotmistrza Ryszarda Wiszowatego o jak najdłuższe utrzymanie Skidla, by obrońcy Grodna uzyskali czas na przygotowanie do starcia z czerwonoarmistami. Po południu 20 września 1939 roku kawalerzyści stoczyli zaciętą walkę o miasto. Z relacji historyka Czesława Gorzelaka po walce sowiecka Grupa Zmechanizowana kombriga Rozanowa była tak zmęczona, że zatrzymała się tam na nocleg.
Z raportu dowódcy grupy szwadronów Kawalerii Obrony Rej Wołowysk Ryszarda Wiszowatego:
Zakwaterowałem pułk w najbliższych wsiach, sam z dwoma szwadronami stanąłem w Skidlu. Udałem się na centralę telefoniczną, by połączyc się z Grodnem, dostałem połączenie ze sztabem grupy, który stacjonował na dworcu kolejowym, kazano mi maszerować do Grodna. Udałem się na kwaterę, by przygotować odpowiednie roskazy, gdy o godzinie 4-ej zostałem wezwany do telefonu. Mosty zawiadomiły, że w Wołkowysku i w Mostach są już oddziały bolszewickie – piechota i dużo czołgów, które mają natychmiast wyruszyć na Grodno. Zawiadomiłem dowództwo grupy w Grodnie, na co dostałem rozkaz utrzymania Skidla jak nahdłużej, by dać czas na zorganizowanie Grodna…. Wydałem rozkazy do obrony. Około godziny 7-ej, gdy szwadrony zajęły wyznaczone im stanowiska, rozległy się strzały w mieście. Por. Wasilwski, który był przyznaczony do utrzymania porządku w mieście zameldowal mi, że strzela ludność cywilna do naszych żołnierzy – kazałem wyłapywać takich i strzelać na miejscu. W ten sposób miasto zostało opanowane i porządek został utrzymany. Około godz. 10-tej pokazały się czołgi bolszewickie w liczbie 14-cie – 6 dużych i 8 mniejszych, za nimi pokazał nieduży oddział piechoty w sile około jednego plutonu. Zaczęła się walka, która trwała do godziny 18-tej. Czołgi wedrzeć się do miasta nie mogły, gdyż mostki na rzece przed miastem zostały podpalone, – jedynie przejście było szosą z prawego skrzydła, którego broniła…(szwadron 6-ty). Piechota nie ruszała się wcale. Czołgi, co podchodziły bliżej – obrzucane granatami cofały się, powtarzając ten manewr po kilkadziesiąt razy, dwa czolgi mniejsze zostały na polu unieruchomione. Dopiero koło godziny 14-tej pękło mi prawe skrzydło, gdyż por. Liszewski…został zabity, a szwadron jego pozostawił pole walki zupełnie. Czołgi wdarły się do miasta, za nimi piechota i dużo osób cywilnych z karabinami (Żydzi i chłopi), wycofałem się również do miasta, gdzie zaczęła się walka uliczna. Żołnierze nie wytrzymują i zaczynają uciekać, gdyż ogień mają ze wszystkich stron z działek, z k.m. i k.b. Został zabity por. Lisowski z 10 p.uł. Por. Wasilewskiemu, rannemu w nogę kazałem jeszcze przed tem się wycofać do Grodna. Ułąnów zabitych liczę już ze 20-tu. Poszczególni dowódcy meldują brak amunicji – każę im wycofać się. W koncowej fazie walki zostaje zabity por. Krygier z 10 p.uł. i ciężko ranny por. Młynarski z 2 uł. (zmarł). Na rynku w mieście pozostały 4 czołgi unieruchomione. Około godz. 18-tej pozostają przy mnie 18-tu ludzi wraz z oficerami (ppor. Kretkowski z 2 p.uł., ppor. Henoch z 1 p.uł., pchor. Skolimowski z 10 p.uł.) i podoficerami. Zabierając rannych opuszczam Skidel. Obiecana pomoc z Grodna nie nadeszła. Sam zostałem lekko ranny w rękę i nogę. .
O godz. 4-tej dnia 21.IX dotarłem do Grodna…
Zabici: z 10 p.uł. por. Krygier – w Skidlu
Z 14 dak. ppor. Liszewski
Z 10 p.uł. ppor. Lisowski
Z 2 p.uł. por. Młynarski – ciężko ranny zmarł od ran
Kapr. Warwas – zabity w Grodnie
Około 20 ułanów zabitych w Skidlu
Około 20 ułanów zabitych po drodze Skidel – Grodno podczas zaskoczenia koniowodnych przez czołgi (meldunek por. rez. Wasilewskiego z 10 p.uł.)
Nazwisk ułanów nie pamiętam…
Tak wydarzenia z 1939 roku wspomina Tadeusz Żukowski – mieszkaniec kolonii Jurewicze:
Kawaleria polska przez pole koło nas wycofywała się w kierunku Grodna. Sowieckie czołgi strzelały od strony Skidla zza Kotry. Wybuch pocisku zabił żołnierza na naszym polu, niedaleko domu. Zabiło równieeż konia. Zabitego ułana przynieśli pod nasz dom, miał rozerwany bok. Pochowali go przy brzozie obok drogi. Pochowano go szybko ze wszystkim, co miał przy sobie, przykrywając szynelem, bo szło sowieckie wojsko. Chowali: Paweł Żukiewicz, Stefan Dołgoszyc, Michał Makarczuk. Dalej w polu zabitych było jeszcze dwóch żołnierzy. Gdy nasypywali drogę, chcieli zasypać mogiłę, ale nie pozwoliliśmy, powiedzieliśmy inżynierowi, że tu pochowany jest żołnierz. Drogowcy przesunęli nasyp na inną stronę drogi.
Jadwiga Bohatyrewicz – mieszkanka kolonii Jurewicze:
Ja pamiętam jak zabito polskiego żołnierza. Polska kawaleria jechała gościńcem koło nas. Gdy sowieci zaczęli strzelać z czołgów, ułani skierowali się w pole. Wówczas na polu mego wujka Pawła Żukiewicza (niedaleko domu) zabiło ułana i jego konia. Chowała ułana miejscowa ludność, też moi rodzice Helena i Konstanty Bohatyrewicze.
W 2014 roku przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na krzyżu została umieszczona tablica pamiątkowa oraz wykonano ogrodzenie.
Źródła:
http://www.grodno.msz.gov.pl
https://pl.wikipedia.org
http://znadniemna.pl